-
COŚ dla marnych ogrodników
Niewydarzony ze mnie ogrodnik. Wszystkie kwitnące kwiaty i połowa zielonych, zaczynają przy mnie umierać. Nie wiem, czy to przez moją nieczystą duszę, czy brak zapału do pielęgnacji roślin. Długo myślałam, co począć z tym przykrym faktem. Po kryjomu rozmawiałam z pąkami, nosiłam się z zamiarem kupna odpowiedniego nawozu, czy wręcz przemeblowania mieszkania (może światło nie to?). Po wyczerpujących namysłach, doszłam do wniosku, że nie oszukam swojej natury i nieunikniony pozostaje dla mnie substytut kolorowych kwiatów, jakimi są te papierowe, czy materiałowe.
Szukam inspiracji i pomysłów, by stworzyć coś dla siebie. Które z poniższych propozycji podobają Wam się najbardziej? 1. Te wiszące?
-
Korale Koloru Koralowego
Sprzedaję korale CAROLINE CHANNING.
TUTAJ przepis jak je zrobić, ale komu się nie chce… linki do aukcji zamieszczam poniżej.
WERSJA BIAŁA
ps. Czy tylko ja mam obsesję na punkcie dużych naszyjników?
-
O miłości do POP-ARTu
Jestem wybitnie monotematyczna. Swoje prace opieram niemal wyłącznie na Marilyn Monroe, Michaelu Jacksonie i cekinach. Najwyższa pora poszukać nowych inspiracji. Jednak zanim to nastąpi, pokażę Wam moje ulubione „dziecko” – hybrydę Pani Monroe i Roya Lichtensteina. Moje potomstwo nie mówi do mnie MAMO, mimo to wszędzie go ze sobą zabieram. Zobaczymy jak długo to potrwa.
Znacie Lichtensteina? O Monroe nawet nie pytam. Połączyłam moją „kropkową” miłość do POP-ARTu z fascynacją blondwłosym symbolem seksu.
Z połączenia tych dwóch grafik…
Powstał mój pomysł na Marilyn Monroe w stylu Roya Lichtensteina.
Grafikę namalowałam farbami olejnymi na sklejce wielkości 100x70cm i od kilku lat przeprowadza się razem ze mną i choć w minimalnym stopniu pop-artuje moje mieszkania.
-
O tym, jak płaszcz rozmiaru McCarthy wyszczuplał do rozmiaru Bullock
Pozostając jeszcze w zimowych klimatach, pokażę Wam metamorfozę starego płaszcza mojej mamy. Ciepły, bo wełniany, w dodatku jest zielony! Szkoda, żeby zjadły go mole. Próbowałam przekonać się do niego już kilka razy, ale pomimo dobrych chęci, zawsze lądował na dnie szafy. Ma zaszewki w talii, ale dalej jest na mnie za szeroki. Wystarczyła niewielka zmiana, żeby go optycznie wyszczuplić i żeby odzyskał status pierwszeństwa na mojej liście ulubionych okryć wierzchnich.