• Antysmogowe rośliny

    Słyszałyście o tym, że NASA prawie 30 lat temu opisała gatunki roślin, które oczyszczają powietrze? Mieszkając kilka lat w Krakowie, poczułam na własnych płucach, co to znaczy zanieczyszczone powietrze. Co do roślin, tak się składa, że wszystko co żywe i zielone zabijam powoli i skutecznie. Ratowałam się zatem oczyszczaczem powietrza ze specjalnymi filtrami. Wydałam na ten przyrząd ostatnie pieniądze, ale było warto – uporczywy, całoroczny kaszel minął. Teraz mieszkam pod Warszawą i podobno tutaj SMOG jest mniejszy (tak twierdzi aplikacja na moim telefonie), co nie zmienia faktu, że chciałabym mieć czyste powietrze chociaż w domu. Oprócz tego, że NASA wyposażyła mnie w ogrodniczą wiedzę, sam temat zrobił się modny. Podążając za trendami, z listą kosmicznie brzmiących nazw kwiatów, pojechałam do centrum ogrodniczego z misją odnalezienia idealnej oczyszczającej rośliny i z nadzieją, że tym razem niczego nie uśmiercę.

    Wybrałam się do OBI, a tam ATYSMOGOWE ROŚLINY. Podane na tacy!
    Moja skrupulatnie stworzona lista do niczego mi się nie przydała.

  • COŚ dla marnych ogrodników

    Niewydarzony ze mnie ogrodnik. Wszystkie kwitnące kwiaty i połowa zielonych, zaczynają przy mnie umierać. Nie wiem, czy to przez moją nieczystą duszę, czy brak zapału do pielęgnacji roślin. Długo myślałam, co począć z tym przykrym faktem. Po kryjomu rozmawiałam z pąkami, nosiłam się z zamiarem kupna odpowiedniego nawozu, czy wręcz przemeblowania mieszkania (może światło nie to?). Po wyczerpujących namysłach, doszłam do wniosku, że nie oszukam swojej natury i nieunikniony pozostaje dla mnie substytut kolorowych kwiatów, jakimi są te papierowe, czy materiałowe.

    Szukam inspiracji i pomysłów, by stworzyć coś dla siebie. Które z poniższych propozycji podobają Wam się najbardziej?

    1. Te wiszące?

  • O miłości do POP-ARTu

    Jestem wybitnie monotematyczna. Swoje prace opieram niemal wyłącznie na Marilyn Monroe, Michaelu Jacksonie i cekinach. Najwyższa pora poszukać nowych inspiracji. Jednak zanim to nastąpi, pokażę Wam moje ulubione „dziecko”hybrydę Pani Monroe i Roya Lichtensteina. Moje potomstwo nie mówi do mnie MAMO, mimo to wszędzie go ze sobą zabieram. Zobaczymy jak długo to potrwa.

    Znacie Lichtensteina? O Monroe nawet nie pytam. Połączyłam moją „kropkową” miłość do POP-ARTu z fascynacją blondwłosym symbolem seksu.


    Z połączenia tych dwóch grafik…
    marilyn-monroe-bus-stop-poster roy-lichtenstein-girl-with-the-hair-ribbon

    Powstał mój pomysł na Marilyn Monroe w stylu Roya Lichtensteina.

    Grafikę namalowałam farbami olejnymi na sklejce wielkości 100x70cm i od kilku lat przeprowadza się razem ze mną i choć w minimalnym stopniu pop-artuje moje mieszkania.