• Żeby przemeblować przedpokój potrzeba pół roku?

    Jestem pedantyczną perfekcjonistką. Wokół mnie musi być czysto, schludnie i estetycznie. Taka wersja jest oficjalna. Tak też jest na co dzień i żeby potwierdzić tą regułę – zaczęłam porządki w przedpokoju wiosną tego roku, skończyłam tydzień temu! Była to konieczność spowodowana milionem butów, które posiadam, choć kupować ich szczerze nie lubię. Jednych MAMA dokarmia, mnie ubiera, bo gdyby nie ona chodziłabym boso – tak bardzo nie lubię butowych zakupów. Gdzieś musiałam je wszystkie pomieścić, wszak rządek pod ścianą może źle się kojarzyć. Mieszkam sama, a patrząc na ten stos można pomyśleć, że mam trzy współlokatorki. Podjęłam więc zdecydowane kroki, byłam jak Chuck Norris przedpokojowego przemeblowania! Trzy miesiące kręciłam się koło Castoramy, żeby kupić szafkę. Kolejny miesiąc ową szafkę rozpakowywałam i skręcałam. Następne dwa czekałam na natchnienie do malowania. Takiego Chucka Norrisa boi się cały Texas!

    Zdjęcia na bloga zostały spreparowane. Nie chcecie przecież oglądać prawdziwego bałaganu, ten tutaj jest (a raczej go nie ma) łatwiejszy do zaakceptowania.
     
    PRZED
     
    przemeblowanie-przedpokoju-01 przemeblowanie-przedpokoju-02

    PO
     
    przemeblowanie-przedpokoju-20 przemeblowanie-przedpokoju-21

  • O tym, jak płaszcz rozmiaru McCarthy wyszczuplał do rozmiaru Bullock

    Pozostając jeszcze w zimowych klimatach, pokażę Wam metamorfozę starego płaszcza mojej mamy. Ciepły, bo wełniany, w dodatku jest zielony! Szkoda, żeby zjadły go mole. Próbowałam przekonać się do niego już kilka razy, ale pomimo dobrych chęci, zawsze lądował na dnie szafy. Ma zaszewki w talii, ale dalej jest na mnie za szeroki. Wystarczyła niewielka zmiana, żeby go optycznie wyszczuplić i żeby odzyskał status pierwszeństwa na mojej liście ulubionych okryć wierzchnich.

  • O tym, jak zwykły kozak został Givenchy

    Mrozy już za nami, jednak zanim pożegnamy się z zimowym obuwiem, minie jeszcze trochę czasu. Każda z nas ma w swojej garderobie chociaż jedną parę zwykłych, prostych kozaków, które trzyma na wszelki wypadek, ale zakłada je tylko od święta. Wystarczy minimalna zmiana, żeby wyglądały równie rockowo jak te poniżej i przestały tęsknić za właścicielką.