• 8 OLEJKÓW naturalnych lepszych niż SERUM

    Na temat pielęgnacji twarzy przeczytałam pół Internetu i szczerze mogę przyznać, że teorię znam już na pamięć, więc z założenia powinnam mieć idealnie gładką i czystą cerę. Otóż tak nie jest, niestety. Brakuje mi silnej woli i konsekwencji w działaniu. Czemu Wam to piszę? Bo po każdym nieudanym eksperymencie z zabiegiem, czy kosmetykiem ratuję się OLEJAMI. Tydzień regularnego stosowania OCM*, albo wklepywania olejków zamiast serum, wystarczy, żebym zauważyła poprawę i zaczęła nowe eksperymenty.

    Przetestowałam wiele różnych kosmetyków na skórze twarzy, w tym kilkanaście SERUM. Jedne były lepsze, drugie dużo gorsze. TE, o których mogę napisać z ręką na sercu, że są naprawdę wyjątkowe to Midnight Recovery KIEHL’S i Olejek Młodości Divine L’OCCITANE. Oba kosmetyki mają w swoim składzie olej z wiesiołka i są naturalne praktycznie w całości. Czemu więc upieram się, że olejki są lepsze? Bo są DUŻO tańsze i możecie je ze sobą mieszać, komponując w ten sposób własne serum, dopasowane idealnie do Waszych potrzeb. Poniżej rozpisałam Wam właściwości poszczególnych olejków.

  • DIY musujące KULE do kąpieli

    Do tej pory w przedświątecznym szaleństwie miałam wielką radochę w wybieraniu prezentów dla bliskich. W tym roku kompletnie nie mam głowy do przygotowań świątecznych i zero pomysłów na prezenty. Z pomocą przyszła moja przyjaciółka i nauczyła mnie robić MUSUJĄCE KULE DO KĄPIELI. Naturalne kosmetyki to idealny prezent dla każdej kobiety, która ceni sobie dobre składniki. KULE zapakowane w ozdobny słoik będą atrakcyjnym prezentem każdej dla mamy, siostry i przyjaciółki. Sama chciałabym takie dostać, ale ktoś musiałby mi je sprezentować w komplecie z wanną (och, wanna). Zawsze uważałam, że własnoręcznie zrobione prezenty są najcenniejsze. Szkoda, że nie umiem skonstruować Rolexa, albo zbudować Sokoła Millennium, miałabym z głowy prezent dla mojego Mysia.

  • Antysmogowe rośliny

    Słyszałyście o tym, że NASA prawie 30 lat temu opisała gatunki roślin, które oczyszczają powietrze? Mieszkając kilka lat w Krakowie, poczułam na własnych płucach, co to znaczy zanieczyszczone powietrze. Co do roślin, tak się składa, że wszystko co żywe i zielone zabijam powoli i skutecznie. Ratowałam się zatem oczyszczaczem powietrza ze specjalnymi filtrami. Wydałam na ten przyrząd ostatnie pieniądze, ale było warto – uporczywy, całoroczny kaszel minął. Teraz mieszkam pod Warszawą i podobno tutaj SMOG jest mniejszy (tak twierdzi aplikacja na moim telefonie), co nie zmienia faktu, że chciałabym mieć czyste powietrze chociaż w domu. Oprócz tego, że NASA wyposażyła mnie w ogrodniczą wiedzę, sam temat zrobił się modny. Podążając za trendami, z listą kosmicznie brzmiących nazw kwiatów, pojechałam do centrum ogrodniczego z misją odnalezienia idealnej oczyszczającej rośliny i z nadzieją, że tym razem niczego nie uśmiercę.

    Wybrałam się do OBI, a tam ATYSMOGOWE ROŚLINY. Podane na tacy!
    Moja skrupulatnie stworzona lista do niczego mi się nie przydała.